Cześć, tu Marek. W 2012 roku założyłem Devil Design – wtedy jeszcze nie fabrykę, a malutki sklepik internetowy. Na jednym metrze kwadratowym w mieszkaniu mieścił się cały nasz „magazyn”: kilka szpul filamentów, parę części i akcesoriów do drukarek 3D. Zero planu na podbój świata, po prostu zajawka i ciekawość, co z tego wyjdzie.
Mieszkanie szybko zrobiło się za ciasne. Wjechał więc garaż – całe 12 m² luksusu. To wtedy dołączył Adam i razem stwierdziliśmy: „a może zamiast tylko sprzedawać, zaczniemy robić filament sami?”. Brzmiało szalenie… więc idealnie.
Po kilkunastu miesiącach kombinowania, dłubania i pracy po kilkanaście godzin dziennie, udało się – sprowadziliśmy pierwszą linię produkcyjną. Garaż zamieniliśmy na 200-metrową halę. To był moment, kiedy staliśmy się producentem, nie sprzedawcą.
Rynek chłonął filament jak szalony. Dorzuciliśmy kolejne linie, zatrudniliśmy ludzi i zrozumieliśmy, że to nie jest chwilowa moda. Druk 3D zostaje, a my mamy szansę być w tym na serio.
W kwietniu odpaliliśmy forum reprapy.pl – miejsce, gdzie można było pogadać o drukarkach 3D bez ściemy. To była taka „alternatywna Wikipedia” dla majsterkowiczów i geeków druku.
W branży zaczęto mówić o Devil Design jako o topowym producencie filamentów w Polsce. Wywiady, plebiscyty, nagrody – a my dalej robiliśmy swoje, czyli produkowaliśmy kolorowe sznurki do drukarek.
Kolejny raz brakło miejsca. Tym razem wjechała hala 800 m², cztery linie i ekipa na etacie – około 10 osób. Brzmiało poważnie, ale my dalej trzymaliśmy luz.
Poszerzyliśmy ofertę o materiały specjalne: TPU, PA12, ASA, SILK… i nagle okazało się, że nasze filamenty kupują nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.
Pandemia? To był hardcore. Z jednej strony pomagaliśmy, drukując i rozdając przyłbice dla medyków razem z ekipą z reprapy.pl. Z drugiej – popyt na filamenty wystrzelił w kosmos. Dołożyliśmy dwie linie (mieliśmy już sześć) i 15 osób w teamie.
Startpacki, nowe kolory, więcej sklepów w Europie. Ciągłe szlifowanie jakości i kombinowanie, jak zrobić filament jeszcze lepszy, jeszcze bardziej „nasz”.
We wrześniu 2024 spakowaliśmy manatki i przeprowadziliśmy się do nowej hali o dużo wyższym standardzie. Dorzuciliśmy dwie linie (łącznie osiem), w tym jedną do szalonych filamentów dual-color. Ekipa urosła do 19 osób. Nadal nie jesteśmy korpo – i dobrze.